Romance - Zastępca.

Nevers

Przyszedł na miejsce szkolenia - była to zaciszna polana opatulona gęsto rosnącym lasem, jak zwykle zresztą podczas szkoleń. Tym razen szkolenie miał przechodzić ogier o imieniu Romance, na Zastępcę. Ciekawe czy podoła wyzwaniu, czy jest pewny swego i kim w ogóle jest. Zastępca do ranga niosąca wiele obowiązków, ale ogier z pewnością zaaklimatyzował się już w tych terenach. Nie było wątpliwości że nie.

Romance

Przyszedł jak to on niespiesznym krokiem. Ustał przed przywódcą (o ile to nie inny koń xd) i powitał Go od razu. Czekał aż coś powie. Z przyzwyczajenia machnął leniwie ogonem muskając swoje gniade boki.

//Sorry, brak weny i szkła do zmiany, a bez okularów jestem ślepa jak kret xd//

Nevers

Zmierzył go badawczym wzrokiem, po czym rozpoczął szkolenie.
- Masz predyspozycje na Zastępcę? Czy pewny jesteś swego wyboru?
Mhm, to naprawdę nużące. Chyba dla każdego.

/ ja też. XD piszę tylko o tym jakie to jest nudne. XD /

Romance

//xD//

- Gdyby tak nie było nie zgłosiłbym się. - odpowiedział krótko na pytanie ogiera. Najwidoczniej musiał trzymać się procedur czy czegoś tam... Trudno, szkolenie każdy musi przejść. To lepsze do wałęsania się nie wiadomo gdzie, chociaż rozmowa mu się nie uśmiechała. Jak zawsze.

Nevers

Mruknął w zamyśleniu.
- Jakie cechy powinien posiadać zastępca? Co jest jego zadaniem?
Ziewnął szeroko. Słońce zaczynało już zachodzić, a on miał za sobą ciężki dzień. Przekonywanie walniętej umysłowo Nuty wykończyło go do końca. Miał zamiar jak najszybciej uporać się z ogierem zanim zrobi się drażliwy. A to oznaczałoby nieszczęście. Bardzo złe nieszczęście.

Romance

- Zadaniem zastępcy jest jak sama nazwa mówi zastępowanie przywódcy w czasie jego nieobecności. Poza tym często są podsuwane jakieś sugestie oraz pomniejsze sprawy, którymi przywódca nie zaprząta sobie głowy. Jeśli chodzi o cechy charakteru to w stadzie typu KK większość to: bezstronność, bezwzględność w granicach rozsądku, w większości nieustępliwość i jeśli o mnie chodzi, moim zdaniem trzymanie się na uboczu przy ważnych rozmowach, by nie zaszkodzić stadu orze głupawe paplanie. Mhm, mam nadzieję, że wiesz co mam na myśli. Mądrość, spostrzegawczość i działanie na przyszłość oraz tym podobne pominę. - odpowiedział spokojnie i oczywiście swoim zwyczajem machnął na boki długim ogonem.

//a żem posta usrała xd//

Nevers

/ sam dialog. też tak umim! XD /

Skinął... uprzejmie? głową i przeszedł do następnego pytania.
- Tak... może coś z tego, co byś zrobił gdyby... gdyby Przywódca zachorował i nie mógłby pełnić obowiązków w stadzie. Nie sądzę aby tak się stało, minęło pięć lat, a jam zdrów jak ryba. Jakie działania byś podjął wobec stada? Masz pole do popisu. - uśmiechnął się zagadkowo, ale oczy i tak pozostały chłodne niczym stal.
Jego smolosta sierść błysnęła w ostatnich promykach słońca. Jasna kula na niebie udawała się na kolejny spoczynek, aby wybudzić jutro cały świat. Nevers też powinien odejść już w zakamarki swej groty, jednak praca po godzinach... szkoda gadać. (XD)

Romance

//xD//

- Na pewno coś żeby stado nadal prawidłowo funkcjonowało. Przejęte zostałyby zadanie Przywódcy, a co ważniejsze sprawy - jeśli zdrowie na to pozwoli - byłyby oczywiście załatwiane za zgodą Przywódcy. Jeśli już się wdrożę w sprawy stada o ile będzie mi to dane nie będę miał z tym raczej problemów. - stwierdził po raz kolejny spokojnym głosem. Rzucił przelotne spojrzenie na zachodzące słońce po czym wrócił wzrokiem na fryza.

Nevers

Skinął lekko łbem, zerkając niecierpliwie w księżyc, zbliżający się ku celu.
- Dobra, dobra. Nie mam zamiaru sterczeć tu do północy. Przejdźmy do praktyki. Gotowy?
Szkolenie, choć wyjątkowo krótkie, to dłużyło mu się niesamowicie. Księżyc świecił już jasno na niebie, a Nevers tylko marzył o ciepłej grocie.

Romance

- Oczywiście. - odpowiedział nadal spokojnie, jakby nigdy nic. Widział, że ogier jest raczej niecierpliwy lub przynajmniej zmęczony tym dniem. Nie dziwne z resztą. Przyglądał się ruchom ogiera uważnie.

Nevers

Gdyby był człowiekiem, z pewnością zaklaskałby w ręce i zakasał rękawy. Ale nim nie był, więc ograniczył się do kilku słów.
- No to zaczynamy! - powiedział z drwiącym uśmieszkiem.
Ruszył w lat, nie wysilając się na słowa wyjaśnienia. W milczeniu dał znak ogierowi aby poszedł za nim. Czekało go coś, czego nie spotkał jeszcze nikt ze szkolonych.
A to mogło znaczyć jedynie...

Romance

W milczeniu ruszył za karym ogierem. Nie wiedział zbytnio czego mógł się spodziewać, bo w sumie nigdy nie był w stadzie. Zawsze wędrował nie zagrzewając nigdzie miejsca. Taka już jego natura nomada. Tym razem miał zostać, ale nie wiedział czy któregoś dnia nie wyruszy dalej. Cóż, czas pokaże.

Nevers

Doszli do zacisznego kątku, na którym stał olbrzymi puchacz, wyglądający na inteligentnego. Nevers skłonił się krótko i zaczął tłumaczyć Romkowi jego zadanie.
- Twoje zadanie polega na tym, aby przekonać starego Puchacza do tego, iż nadajesz się na Zastępcę. Zapewniam Cię, to nie jest takie łatwe jak Ci się wydaje. Masz cztery próby, a zegar tyka. - rzekł.
Stanął obok pnia, na którym siedział ptak i niczym ludzki ochroniarz, wpatrywał się w parę zachęcającym wzrokiem. Nie miał zamiaru ingerować.

Romance

Widząc poczynania Neversa również skłonił się przed puchaczem z tym, że nieco niżej od Przywódcy. Spojrzał na sowę z równym spokojem co wcześniej. Właściwie jego mina była nieprzenikniona.
- Drogi Puchaczu, wiesz po co tu jestem, więc nie będę bawić się w podchody. Otóż uważam, że podołam temu wyzwaniu, ponieważ moim skromnym zdaniem mam odpowiedni charakter i podejście do tej rangi oraz związanych z nią zadań. Wybór jednak należy co do tego do Ciebie. Mogę poddawać delikatne sugestie, ale jeśli już postanowiłeś to wątpię żeby coś to zmieniło. Nie będę opowiadać czegoś o czym nie chcesz wiedzieć i tracić czas, więc prosiłbym o zadawanie ewentualnych pytań. - powiedział z pokorą lecz stanowczo. Czekał cierpliwie na odpowiedź ze stropy Puchacza. Cóż, wydało mu się to bardziej rozsądne niż bezsensowna paplanina o czymś o czym ptak nie chciał wiedzieć.

Nevers

Puchacz: Skąd mam wiedzieć czy można Ci zaufać, niewierny?! Takie paplanie mnie nie przekonuje, ot co! Skąd mam wiedzieć jaki masz charakter, czy postąpisz słusznie w obliczu niebezpieczeństwa i czy w ogóle jesteś czegoś wart?! Opowiedz mi o sobie, wszystko! Wszystko, zrozumiałeś?! HM?! Hm?! No. - zrzędliwy głos starego z pewnością nie był balsamem dla ucha. Ptaszysko to wychowało się na slużbie u Neversa, było takie jak reszta KaKałków.

Romance

- Cóż, historia mojego życia nie jest raczej zbyt ciekawa. Narodziny, znudzenie, wędrówka. W moim życiu przewinęło się już wiele osób różnego pokroju tak jak poza tym sekretów, które nigdy nie wyszły z mej głowy. Jestem wierny jeśli ktoś lub coś na to zasługuje. Tak samo jeśli chodzi o ufność. Przewędrowałem niemal w milczeniu pół świata poznając przez to różne osoby. Często przydatne w przyszłości osoby. Po co mi znajomy, który w niczym mi się nie przyda? - prychnął bardziej do siebie. Odchrząknął. - Rodzina została tam gdzie była wcześniej chyba, że dopadli ich ludzie. - dodał beznamiętnym głosem. Nie miał do nich większego szacunku, bo na owy nie zasłużyli. Zwykłe konie, ot. Nie interesowało go czy dalej siedzą na tej swojej łące, są pod siodłem czy też dawno już nie żyją i zostali zjedzeni. Nie byli warci zapamiętania. Cóż, miał jedynie jakieś poszanowanie dla ojca, którego nie było dane mu nigdy poznać. Niestety.

Nevers

Puchacz: O! Zaczynasz gadać z sensem, choć jeszcze mnie nie przekonałeś![/i] - rozpromienił się - po co Ci znajomi którzy w niczym się nie przydają? Odpowiedziałbym Ci, ale nie chcę Cię demoralizować. - zachichotał pod nosem - Powiedz mi jedno... żeby dojść do władzy, strąciłbyś z tronu Przywódcę? - podchwytliwe, of course.

Romance

- To zależy od Przywódcy i jeśli miałbym jakiś większy powód, a nie tylko chore ambicje. Jeśli miałbym strącić ze stołka, że tak to ujmę Przywódcę stada zrobiłbym to z pewnością w honorowy sposób. - odpowiedział dalej spokojnie. I szczerze. Z resztą zawsze był szczery.

Nevers

Puchacz: Śmiem twierdzić, że nawet jeśli byś spróbował, wpierw miałbyś do czynienia ze mną. Potem z samym Przywódcą. - skrzywił się nieco. - Zarzuć jeszcze jakimś argumentem, a ja postaram się pomyśleć. Nie uśmiecha mi się siedzieć i dyskutować z jakimś nadętym bubkiem. Tylko się postaraj. Od tego zależy Twoja kariera. - rozbrajająca szczerość. Teraz tylko czekał na reakcję.

Romance

- To co mówiłem wcześniej śmiem twierdzić, że dobrze pamiętasz. W skrócie jest tak: uważam, że podołam temu zadaniu z powodu odpornej psychiki, latach doświadczenia nabytego w przeszłości w czasie wędrówki, znajomości również czasem się przydają i ogółowi. Mógłbym tak wymieniać, ale słowa nie są zbyt dobrą gwarancją. Odpowiedź należy do Ciebie drogi Puchaczu. - skłonił się przed Nim nisko i grzecznie, w milczeniu czekał co odpowie.

Nevers

Puchacz: Cóż, muszę przyznać że nadajesz się nawet do tej roli - przyznał niechętnie. - Acz Twoje argumenty nie są takie, jakiebym chciał, lecz ufam iż nauczysz się czegoś od życia, kmiotku. Z tego co powiedziałeś, kilka rzeczy przypadła mi nieco do gustu, ale reszta to bezsensowne paplanie. Pamiętaj, że jak będziesz Zastępcą, musisz mówić krótko i na temat, używając jedynie tych argumentów, które uważasz za niezbędne, a zarazem najlepsze. Nie możesz wykazywać się obojętnością, jak to teraz zrobiłeś, czyli że tak albo nie, niech się dzieje jak chce. Musisz nauczyć się trzymać na swoim. Tak, nie masz szans. - uśmiechając się nieco zgryźliwie, puchacz faszerował ogiera ostrymi spojrzeniami.

Romance

Nie odpowiedział. Co miał niby powiedzieć? Ta część w końcu nie należała do niego. Wiedział kim jest i co potrafi co z pewnością mu wystarczy. Stał nieugięty pod nieprzyjemnymi co najmniej spojrzeniami Puchacza. Czekał na ostateczny werdykt.

Nevers

Puchacz: Moja decyzja jest nieprzemyślana. Dam Ci szansę i ufam że dobrze ją wykorzystasz. Od teraz, możesz śmiało nazywać się Zastępcą. Mam nadzieję że zaczniesz doskonalić swe umiejętności i czarować konie pewnością siebie i nieugiętością, które tkwią w Tobie, niewydobyte. Oby ujrzały światło dzienne.

Romance

- Z pewnością Cię nie zawiodę. - stwierdził pewny tego co mówi. Z resztą jak zawsze. Po raz kolejny ukłonił się przed puchaczem i niespiesznie odwrócił nieco do karego ogiera stojącego z boku.

//Sorry, nie mam czasu ostatnio omg

//

Nevers

Nevers skinął jedynie do puchacza i natychmiast zwrócił się do ogiera.
- Skoro stary tak uważa, to jesteś Zastępcą. Do miłego. Żywię nadzieje, iż rozsądnie będziesz mi pomagać. - mruknął.
Spieczyło mu się. Do ciepełka. Ponure czasy minęły. Nadchodziła wiosna. To straszne! Jemu wiosna się nie podobała. Nic a nic! Teraz chciał zaszyć się jedynie w ciepłej, suchej grocie i odpocząć. Nastawić się psychicznie na te czasy dobra i radości. A pfe!