Góry.

Achilles

-Owszem, Ogniste Serce.- Powiedział z uśmiechem i popatrzył na nią. -Ty też.- Stwierdził, gdyż był tego całkowicie pewny. Popatrzał na jej oczy, na jej piękne oczy. Było w nich na pewno coś wyjątkowego, coś czego nie zauważył jeszcze w żadnych ślepiach. Klacz była śliczna, jak wiele klaczy, a wiele klaczy poznał, i wiele było pięknych, lecz w każdej było coś, co nie powtarzało się u żadnej innej. U Nanou chodziło właśnie o oczy. Cudowne i błyszczące, z których można było wiele wyczytać. Odciągnął od niej wzrok i spojrzał na chwilę za nią na otwartą przestrzeń.

Nanou

Uśmiechnęła się promiennie. Wyczuła jego spojrzenie. Jej oczy były owszem - wspaniałe.
- Tak, ja też. Długo tu jesteś?
Trąciła go lekko nosem. Czuła się bezpieczna, i oto był na to niezbity dowód. A zresztą. Ona zawsze czuła się bezpieczna, znała świat jak własną kieszeń, a może i nawet lepiej, biorąc pod uwagę fakt, że nie miała kieszeni. Była podróżniczką, która miała tylko jeden bagaż -- uśmiech, który nie schodził jej z pyska, nawet w największych opresjach. Przyjaciel, o którego tak bardzo trzeba dbać.
Tak bardzo...

Achilles

-Hmm.... Nie za długo. Może z miesiąc? Nie mam pojęcia.- Odparł. Spojrzał za siebie znów napawając się widokiem przyrody i wolności. Jednak po chwili skierował łeb ku niej, by nie pomyślała, że ją ignoruje.

Nanou

Uśmiechnęła się jak zwykle i wystawiła łeb w stronę wiatru. Choć zimowy i mroźny, to dla niej i tak przyjemnie wiał w grzywę. Nie wyczuwała w nim nakazu odejścia, nie nadeszła jeszcze Zmiana. I miała szczere nadzieje: Oby nie nadchodził.
- Masz jakąś... wyższą pozycję w Stadzie niż zwykły Członek?
Ciekawił ją temat rang, gdyż sama miała zamiar takową zdawać. Nie mogła się jednak zdecydować kim ma być. To był trudny wybór, wymagający sporo przemyśleń. Tak więc myślała..

Shadow

Czarna sylwetka zbliżała się ku górom, biegła jak cień, zjawa. Nagle zatrzymała się odsłaniając swe błyszczące czarne oczy. Oparła się o drzewo.

Jorda

Zgrabnym kłusem przybył w góry siwek, rozejrzał się, ale jakoś nie ujrzał zbyt wiele koni. Jednego, klacz chyba, ale pewien nie był. Co mu szkodzi się zapoznać, nawet jeśli nowy.
- Witaj madam. Long Time Ago jestem.- Przedstawił się i ukłonił kobyłce.

Shadow

- Madam? Phi! Cóż ze mnie za madam? - spytała szyderczym tonem po czym po krótcy się przedstawiła - Shadow - jej głos odbił się echem. Nagle znikąd pojawiła gęsta mgła.