Zrobił parę niepewnych i pokracznych kroczków. Z każdym krokiem stawał się coraz pewniejszy, każdy krok dawał mu nowe pokłady radości. W końcu dotarł do miejsca gdzie stał jego tata i zarżał wesoło.
Z ociąganiem niepewny czy mu się uda w końcu wydukał - Cześć. i spojrzał zaciekawiony na rodziców z uśmiechem bezbrzeżnej wesołości i zainteresowania. Gdy już wszystko co było możliwe do zobaczenia ...
Po kilku próbach otworzył wreszcie oczy i nagle coś szorstkiego i mokrego przejechało mu po pyszczku. Próbował się rozejrzeć odrobinkę zdezorientowany.